Ciao Venezia.. Sesja narzeczeńska Sabiny i Patryka we Włoszech
Sesja narzeczeńska Sabiny i Patryka to idealny przykład na to, że spontaniczny, z pozoru nawet szalony pomysł może przeobrazić się w niesamowitą historię niosąc za sobą masę fajnych doświadczeń i wspomnień.
Pomysł na wykonanie takiej sesji pojawił się w mojej głowie dość nieoczekiwanie. Złożyło się na niego kilka czynników takich jak wolne okienko w terminarzu, korzysta oferta linii lotniczych i chęć spróbowania czegoś czego do tej pory jeszcze nie było. I tak oto niewinna propozycja zamieszczona na Instagramie przeobraziła się w fajną przygodę.
Dlaczego Wenecja? Muszę przyznać, że akurat to miasto położone w północnej części Włoch interesowało mnie już od dawna. Klimat gondoli, ciasnych uliczek, zapach włoskiej kawy nakręcały na to, by wybrać się tam kiedyś z jedną ze swoich par. I tak oto w pewnym stopniu udało spełnić się jedno z moich fotograficznych marzeń. Dlaczego w pewnym stopniu? A to dlatego, że z chęcią powrócę tam by zrobić sesję poślubną.
Czas na wykonanie sesji mieliśmy dość ograniczony. W zasadzie uzależnieni byliśmy tylko od jednego dnia. Jeśli cokolwiek poszło by nie po naszej myśli m.in. brak pogody, masa turystów czy inne okoliczności – bylibyśmy w przysłowiowej… kropce :)
Naszą przygodę postanowiliśmy rozpocząć na Placu św. Marka zaraz o wschodzie słońca. Wyruszyliśmy dość wcześnie rano i… zaczęło się najgorzej jak mogło. Mimo iż żadna prognoza pogody nie uwzględniała tego zjawiska to w drodze miejsce startu załapaliśmy się na deszcz. Jedno było pewne – o pierwszych promieniach słońca tego dnia mogliśmy zapomnieć. Czas oczekiwania na okienko pogodowe urozmaiciliśmy sobie pyszną kawką i śniadaniem. Naładowani ruszyliśmy dalej, by przez kilka godzin szwendać się i błądzić uliczkami starego miasta niejednokrotnie znajdując się w tym samym miejscu gdzie byliśmy chwilę wcześniej.
Sesję rozplanowaliśmy na 2 etapy, tak by znaleźć czas na krótkie zwiedzanie i regenerację po przejściu sporej ilości kilometrów. Dzięki temu uzyskaliśmy materiał nie tylko w trakcie dnia ale również w klimacie nocnym. Tu muszę przyznać, że to miasto potrafi zaskakiwać swoją różnorodnością. Niejednokrotnie miejsca, które widzieliśmy w ciągu dnia nabierały zupełnie innego charakteru gdy widzieliśmy je po raz drugi wieczorem.
Myślę, że nie będziemy tracić czasu na opisywanie każdego z miejsc, które było nam dane zobaczyć w trakcie tego krótkiego lecz jakże intensywnego wypadu. Jednak jedno trzeba przyznać. Wybierając się na taką sesję nie możemy w 100% przygotować sobie planu działania, ponieważ wystarczy kilka niespodziewanych zwrotów akcji i cały nasz plan pójdzie w… niepamięć. Druga kwestia to turyści. Trzeba zawsze pamiętać o tym, że oni tak samo jak i my przyjechali tu by podziwiać te same miejsca, poczuć ten sam klimat i chcąc uniknąć częstych spotkań z wieloma ludźmi musimy poświęcić się i wstać wcześniej by móc na spokoju zrobić piękne zdjęcia.
Sabina i Patryk widzieli już swoje zdjęcia. Teraz czas na was. Zapraszam Was w krótką podróż we włoskim stylu. Mam nadzieję, że ta sesja pozwoli Wam przekonać się do tego, że zagraniczna sesja plenerowa nie jest czymś nierealnym. Świat jest otwarty, a ograniczenia są tylko w naszych głowach, dlatego nie bójcie się podejmować ryzyka i bądźcie jak Sabina i Patryk, którzy dzięki początkowo spontanicznej decyzji mogą chwalić się pięknymi zdjęciami.
Arrivederci Italia!
Ci vediamo Venezia!