I am singing in the rain.. czyli deszczowy dzień zaślubin Dominiki i Roberta oraz jesienny plener na Górze Żar

Dokładnie miesiąc temu, w równie deszczowy i chłodny dzień jak dzisiaj, swój ślub mieli Dominika i Robert - dzisiejsi bohaterowie wpisu.

Ich wielki dzień rozpoczął się dość spokojnie, w domu nie panował chaos który zazwyczaj towarzyszy ślubom, a wszystko powolutku rozgrzewała muzyka, której tak rzadko doświadczamy w dzisiejszych czasach.

Zgodnie z ustaleniami zdjęcia nie obejmowały make-up. Pytacie: czy musi on być? Zerknijcie na zdjęcia, porównajcie i sami odpowiedzcie na to pytanie. Według mnie jest to fajne rozpoczęcie reportażu, które wnosi nam coś, czego goście w dniu ślubu nie są stanie zobaczyć. Natomiast jego brak nie powoduje żadnej katastrofy czy pseudo dziury w materiale.

Nawiązując do "kiepskiej" pogody. Gdy większość z Nas jest dość ospała i marzy tylko o tym by wygrzewać się w ciepłym domu (bądź innym miejscu) - ja wyszedłem temu naprzeciw. W głowie pojawiła się myśl: czy plener w deszczu to dobry pomysł? A co jak się nie zgodzą? Ojjj i tu bym się pomylił. Wystarczyło jedno słowo a młodzi byli gotowi na nowe wyzwania, czego efektem było zdjęcie udostępniane jako zapowiedź. Zdjęcie, które wyjątkowo dobrze odebraliście i o to w tym wszystkim chodziło.

Na szczęście w trakcie pleneru, który zaplanowaliśmy w Międzybrodziu Żywieckim pogoda okazała się być dużo lepsza, chociaż nie wiem czy silny wiatr to lepsza opcja niż deszcz? Mając w głowie fakt, że Dominika i Robert następnego dnia wylatywali na wakacje musieliśmy się "sprężać" z materiałem, by zwłaszcza Panna Młoda nam się nie rozchorowała.  Światło dopisało, humory także, gorzej z naszą orientacją. Tak fajnie nam się wracało, że zabłądziliśmy w międzybrodzkich lasach. Początkowy śmiech przemijał wraz z zachodzącym słońcem, zmieniając się w lekki stres. Na szczęście dość szybko udało się wrócić na właściwe tory, gdzie po krótkim, nocnym spacerze dotarliśmy do samochodu. Pomyślicie - to koniec historii. I tutaj Was zaskoczę - przygody trwały nadal, powrót mijał dość płynnie i gadatliwie co skończyło się niezapowiedzianą kontrolą Policji.
Na szczęście skończyło na pouczeniu :)

Moi drodzy zapraszam Was do oglądania zdjęć z wesela Dosi i Roberta!