Angelika i Bartosz - dwudniowe szaleństwo w Pszczynie oraz plener w Koniakowie

FOLLOW YOUR DREAMS
Która z Was jako dziecko nie marzyła o tym wyjątkowym, cudownym dniu w którym poślubicie księcia z bajki? Jak długo zastanawiałyście się jak będzie wyglądała suknia? Jaką piosenkę wybrać na pierwszy taniec? Czy tort ma być kilkupiętrowy czy jednak całkiem prosty? Myślę, że wiele z Was godzinami a może nawet latami starannie planuje swój ślub, tak by wszystko wyglądało pięknie i wszyscy goście zapierali dech w piersi.

 Myślę jednak, że bohater dzisiejszej historii ani przez chwilę nie zastanawiał się nad tymi kwestiami, lecz jednego (a może jednej) wielu facetów będzie mu zazdrościć: pięknej małżonki, obok której nie można przejść obojętnie. Piękna, a zarazem skromna. Wiecznie uśmiechnięta mimo tego, że jej życie nie zawsze było usłane różami. Lekko zestresowana, chociaż za wszelką cenę stara się tego nie pokazywać. Taka właśnie była Angela w dniu swojego ślubu.

Angelika i Bartosz swój ślub zaplanowali w kościele pw św. Jadwigi na Starej Wsi. Uroczystość przebiegała raczej spokojnie, bez większych emocji. O dziwo nikt nie rzucał się z końca kościoła przed przysięgą krzycząc: „Nie rób tego...” (zastanawiam się czy kiedykolwiek coś takiego w ogóle miało miejsce). Emocje wzięły górę pod koniec mszy, kiedy jedna z młodszych uczestniczek tego wesela w przepiękny sposób odśpiewała pieść dla Pary Młodej.

 A JO JOM MAJT MAJT MAJT…
Kolejny raz w tym sezonie było mi dane gościć w Domu Przyjęć MARKOWY w Porębie. Tam właśnie Angela z Bartoszem zaplanowali swoją dwudniową imprezę i muszę przyznać, że wiedzieli kogo zapraszać. Goście dopisali w 100%, nikt nie podpierał ścian a tekst piosenki „Przy piecu stoła..” mam w uszach do dziś! O dobrą zabawę zadbał Zespół DELUXE-BAND, których z tego miejsca serdecznie pozdrawiam! Całość dopełniły niezawodne zimne ognie!

PLENER W KONIAKOWIE
Jako miejsce pleneru Angelika i Bartosz wybrali górę Ochodzita. Przyznam szczerze, że lubię tam robić zdjęcia. Blisko, przeważnie piękne zachody słońca a po plenerze okazja na odreagowanie całego dnia w przydrożnej karczmie. Słoneczko pięknie zaświeciło, młodzi otulali się w miłości a my z Irkiem (kamerzystą) mogliśmy się całkowicie oddać swojej pracy. Jaki jest jej efekt – zobaczcie sami!